Wielu w Polsce zakrzyknie, kłamstwo, przecież to PO fałszuje wybory. A niby jakie większe możliwości ma do fałszowania PO niż PiS?

Przecież w PKW siedzą ludzie PO padnie odpowiedź, znowu nieprawda. Sprawdźmy kilka nazwisk. Przewodniczący, Stefan Jaworowski, członek PKW od roku 1995, przewodniczący od 2010, powołany za rządów SLD-PSL. Człowiek który swą prawniczą karierę robił za PRL. Maria Grzelka członek komisji od 2007 powołana przez Lecha Kaczyńskiego rekomendowana za rządu PiS. Andrzej Mączyński członek PKW od 1998 rekomendowany przez AWS. Janusz Niemcewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie sprawiedliwości za rządów PiS. Włodzimierz Ryms powołany do PKW przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Mamy tu ludzi rekomendowanych a więc zaufanych dla SLD, PiS, PSL, PO. I nagle ktoś chce nam wmówić, że ci ludzie zamierzają fałszować wybory na rzecz PO? A dlaczego nie SLD, albo PiS? W komisjach wyborczych byli mężowie zaufania, pracowały tysiące ludzi o różnych opcjach politycznych, jeśli mogło dochodzić do fałszerstw to na szkodę lub korzyść pojedynczych osób. Chciano się pozbyć kogoś niewygodnego, albo przepchnąć kogoś wygodnego w danej radzie, ale nie na skalę kraju, na skalę partii sejmowych. Czy ktoś sobie może wyobrazić, że istniała możliwość w obecności tylu osób sfałszowana kart na skalę mogącą zmienić układ w skali powiatu, województwa?

 
Konstrukcja prawna PKW, a szczególnie odwoływania jej członków została tak napisana, by właśnie partie rządzące nie miały wpływu na kształtowanie sympatii członków PKW. Swoim szaleństwem PIS dokonał KLASYCZNEGO STRZAŁU W KOLANO. Komisja składająca się z ludzi o różnych preferencjach politycznych podała się do dymisji. Wiadomo, że do kolejnych wyborów trzeba będzie wybrać nowych. Zatem czeka nas klasyczny folklor polityczny wynikający przepychanek, by swoich ludzi umieścić i Jarosław Kaczyński, który znów został oszukany, któremu znowu się nic nie udało. Bo w tym układzie politycznym jaki mamy dziś jacy ludzie przejdą? Dopiero o nowej PKW będzie można mówić, że ona ma możliwości fałszowania wyborów na korzyść którejś tam partii.

 
Jaka jest szansa na szybkie powtórzenie wyborów, jeśli prawnie nawet byłoby to możliwe? Nie ma PKW, program do zliczania głosów jest taki sam, może tylko zostanie bardziej dopracowany. Zmiana sposobu głosowania, bo podobnież to stosowana już dawniej książeczka z listami zawiniła? Na to wszystko trzeba czasu, zmian w prawie, uprawomocnienia się nowych rozwiązań więc co? Nowe wybory za pół roku, może rok? A co z samorządem, stary pozostaje? Wyniki wyborów można przecież przeliczyć jeszcze raz, jeśli zostanie to uznane za potrzebne.  

 
Zadajmy więc konkretne pytanie panu prezesowi, gdzie nastąpiło fałszerstwo? Na poziomie komisji? To gdzie byli PiS-owscy mężowie zaufania? Na poziomie programu obliczeniowego, jaki problem przeliczyć jeszcze raz? PiS wie, że wyniki przynajmniej w relacjach osiągnięć partii są wiarygodne, tyle, że nie do zaakceptowania przez PiS. Również wie, że jeżeli ponowne wybory odbyłyby się w atmosferze skandalu to wyniki PiS byłyby lepsze i tu jest pies pogrzebany.

 

Czy naprawdę w PiS nie ma już nikogo myślącego? Wyraźnie widać, że PiS od dawna nie chce merytorycznej rozmowy polityków o sprawach Polski. Chyba przestał już wierzyć, że jest w stanie na tym polu wygrać. Idzie w układ gry na emocjach obywateli a to grozi niestety destabilizacją kraju i rozwiązaniami poza demokratycznymi, czyli wyprowadzeniem ludzi na ulicę i rozlewem krwi, jak mieliśmy rok temu na Majdanie. Czy naprawdę PiS widzi jedyną drogę do zdobycia władzy przez rozbijactwo polityczne i rozlew krwi? Czy uczestnictwo PiS w wydarzeniach na Majdanie tak spodobało się Kaczyńskiemu, że chce to powtórzyć w Polsce?