Zawodowo pracuję z zespołami zagranicznymi, w większości z Europy Zachodniej i nie raz na stopie prywatnej rozmawiam z nimi o Polsce. Jak ją widzą.
W większości przypadków porównując to, co dzieje się w Polsce budzi ich ogromne zdziwienie. Patrzą na to, jak rozwija się infrastruktura Polski, drogi, linie kolejowe, miasteczka i porównując to z ich krajem, szczególnie Włochy, Grecja, Hiszpania nie mogą się nadziwić, czemu Polacy są niezadowoleni z członkowstwa w Unii.
Nie, nie będzie to tekst propagandowy, jak to wspaniale, że w tej Unii jesteśmy a raczej moje argumenty za myśleniem Polaków, które im przedstawiam.
Od wielu lat wędrowałem w czasie urlopowym po różnych gminach Polski, teraz jeszcze więcej, bo „wędrowanie” jest częścią mojej pracy zawodowej i z dumą widzę jak porządkowane są kiedyś „zapyziałe” miejscowości. Szczególnie na obszarze tzw. Polski B. Jeśli ktoś tego nie widzi, niech się wybierze w te rejony. Tam gdzie jest gospodarz, tam gdzie potrafi własne środki połączyć z pieniędzmi z Unii tam widać znaczące zmiany i to zmiany na lepsze.
Ale to jest jedna strona medalu. Musimy pamiętać, a tym, którzy tego nie widzą wbić do głowy, że Unia i jej fundusze nie są po to, by nam się żyło lepiej, a po to by Polska spełniała pewne standardy, w tym standardy potrzebne Unii, nie koniecznie Polsce. Nie możemy zachowywać się jak rozkapryszony jedynak, któremu wszystko się należy. Jedyną drogą sukcesu dla Polski jest szukanie tych, z którymi łączą nas wspólne interesy i razem z nimi walczyć o ich osiągnięcie.
Tu dam jeden przykład… drogi.
Popatrzmy na mapę Polski, najpierw zaznaczmy miasta znaczące gospodarczo dla naszego kraju. Szczecin, Trójmiasto, Poznań, Wrocław, Łódź, Warszawa, Aglomeracja śląska, to miasta o największym znaczeniu gospodarczym dla naszego kraju. Porównajmy to z mapą magistral kolejowych i drogowych (autostrad). Magistrale kolejowe powstawały w czasie, gdy Polska nie była w Unii. I magistrale kolejowe łączą te wszystkie ośrodki. A jak się to ma w przypadku połączeń autostradowych? Te już w znacznym stopniu były budowane z wykorzystaniem środków unijnych. Tu niestety takiej zależności jak dla magistral kolejowych nie widzimy. Drogi były budowane z uwzględnieniem potrzeb transportu tranzytowego przez Polskę. Unia dawała pieniądze, ale te pieniądze miały służyć usprawnieniu transportu towarów przez Polskę na linii północ – południe i wschód zachód. Warszawa bardzo długo była pozbawiona połączenia autostradowego z Europą Zachodnią, a przepustowość połączeń z portami Trójmiasta nadal jest niewytaczająca. Nie mówiąc już o połączeniu Szczecina z Polską Centralną. Transport ze Szczecina na Południe odbywa się po stronie Niemiec. Nie oznacza, że na tym tracimy, bo przecież na tranzycie też się zarabia.
Jak by nie patrzeć, handel jest dziedziną gospodarczą przynoszącą najłatwiej uzyskiwane zyski. Nie ponosi się ryzyka błędów produkcyjnych, jedyne ryzyko, to zamówienie zbyt dużej ilości towaru niż jest się w stanie sprzedać. Ten handel, jeśli popatrzymy na strukturę własnościową sieci handlowych został w znaczącym stopniu przejęty przez kapitał zagraniczny. Polskie firmy nie były w stanie sprostać konkurencji z zachodu. Nawet drobne sklepy osiedlowe przypisane są do dużych sieci handlowych. I taka jest prawda. Właśnie w tej dziedzinie z Polski wyprowadzane są zyski.
Unia to nie są same zyski dla Polski. Ale mądra zasada mówi, że lepiej być biednym wśród bogatych niż bogatym wśród biednych. Bo jaką mamy alternatywę? Na pozycję samotnego mocarstwa, przeciwwagi dla UE i Rosji/Białorusi za słabi jesteśmy gospodarczo. Tak więc odpowiedzmy sobie uczciwie, czy chcemy zdążać do poziomu życia krajów UE czy też Rosji i Białorusi? To najlepsza odpowiedź tym, którzy krzyczą, że Polska nie powinna wstępować do UE.
No ale przecież GB wystąpiła z UE i jeszcze nie upadła.
Tak krzyczą zwolennicy wyjścia Polski z UE. Ależ tak, ale popatrzmy na mapę, na położenie geograficzne GB i Polski. GB to wyspy peryferyjne Europy gospodarczo bardziej połączone z USA niż z Niemcami, czy Francją a Polska leży na przecięciu szlaków handlowych między Azją i Europą. Będąc niezależnym krajem prowadzącym politykę niekorzystną dla UE bylibyśmy problemem, który Unia musiałaby rozwiązać. I to z pewnością niekorzystnie dla Polski. A w dzisiejszych czasach nie rozwiązuje się takich problemów wojną, przynajmniej w Europie a ekonomicznie. Działając w strukturach UE mamy większe szanse wynegocjowania korzystnych dla nas warunków, tyle, że w strukturach unijnych winni być ludzie mądrzy, decyzyjni a nie „dietetycy PiS” którym nie udało się przejąć tylu stanowisk decyzyjnych ile Polsce się należało. No ale czego wymagać od „dietetyków” wśród których „lokomotywa PiS” Beata Szydło przegrała konkurs na stanowisko będąc jedynym na nie kandydatem i to dwukrotnie. By walczyć o nasze sprawy w strukturach Unii winni być ludzie sprawni politycznie a nie polityczni emeryci, wysłani w nagrodę za wcześniejszą spolegliwość względem prezesa.
Unia stawia wymagania, by liczyć się w niej, a patrząc na powierzchnię i liczbę mieszkańców Polska powinna się liczyć, trzeba na negocjacje posyłać dyplomatów a nie, jak to zgrabnie kiedyś ujął Władysław Bartoszewski „dyplomatołków”.
Spór o sądownictwo
W Polsce ścierają się dwie koncepcje, sądownictwa w którym sędziowie są niezależni ale również decyzje podejmowane są przez środowiska prawnicze (nadzwyczajna kasta) oraz znana nam z czasów PRL koncepcja sądownictwa sterowanego z gabinetów polityków (kasta trolli Ziobro, od grupy trolli bliskich współpracowników Ziobro), którego jak można poznać po działaniach kontrolowanej w pełni przez Zbigniewa Ziobro prokuratury głównym zadaniem jest ochrona aferzystów, członków partii rządzących. Tu przykładów można przedstawić bez liku, od wypadku B. Szydło, gdzie przez rok prokuratura nie mogła rozstrzygnąć sprawy, doprowadziła do przedawnienia wątków dotyczących pracowników BOR, poprzez aferę korupcyjną KNF Marka Chrzanowskiego, gdzie nikt nie podjął wątku, kto posłał Chrzanowskiego po choćby 3 godzinne śledztwo w sprawie wyborów kopertowych, aferze srebrnych wież, i koperty dla księdza, gdzie nawet nie zdecydowano się przesłuchać Jarosława Kaczyńskiego, czy też aferę Polskie Szwalnie który pochłonął 258 mln zł a wyprodukowano głównie buble, gdyż dostarczony materiał nie spełniał wymagań jaki stawia się przed maseczkami, czego nawet prokuratura nie zauważyła. Tak więc Polacy mogą postawić sobie pytanie, czy chcemy by było jak było ostatnio, czy też by było jak za PRL?
Dziś nasz rząd wygląda jak „balangujący student” na dzień przed początkiem sesji. Sprawa Elektrowni Turów jest sprawą newralgiczną dla Polski. I tak już gdy pod względem energii elektrycznej balansujemy na cienkiej linie, zamknięcie tej elektrowni byłaby katastrofą. Jednak nasz rząd w tej sprawie zadziałał tak, jak działał już nie raz, choćby wtedy, gdy zniszczono nasz przemysł stoczniowy. Markował negocjacje. „My przecież negocjujemy, a że nic co mogłoby posunąć negocjacje do przodu nie mamy do zaproponowania to może się po kościach rozejdzie”. Nie rozeszło się i dziś stoimy przed katastrofalną dla nas decyzją zamknięcia niezbędnej nam elektrowni. Na nic się zdadzą żałosne płacze Morawieckiego i ludzi za to odpowiedzialnych, że Unia ich nie lubi, że Czesi oszukali. Panie Morawiecki, dyplomacja jest dla dorosłych chłopców a nie …
Zawisza
Hyde-Park, porozmawiaj o sprawach trudnych, bez cenzury stosowanej przez niektórych zwolenników teorii spiskowych. Tu nie banuję, chcę rozmawiać lecz na argumenty, jak Polak z Polakiem. Proszę tylko, by nie obrażać gości mego bloga.