Raz premier, raz v-ce premier, raz zwykły poseł. Prezentowany przez PiS jako przywódca państwa. A może tylko „kryształ pośród spryciarzy o lepkich łapkach”?

Znam, znałem wielu ludzi którzy w wieku lat 90 i więcej zachowywali czystość umysłu, logikę myślenia, ale są i tacy, którym bliżej do tego, co powiedziała Krystyna Pawłowicz w walce PiS o kontrolę nad sądami „W pewnym wieku człowiek traci jasność myślenia i powinien udać się na zasłużony odpoczynek”. W mojej prywatnej ocenie Jarosławowi Kaczyńskiemu bliżej tym drugim. 


Jarosław Kaczyński „dyplomatą” 

Czy Jarosław Kaczyński zna języki obce? Oficjalnie twierdzi, że ma trudności w uczeniu się języków obcych, choć czy można wierzyć w to, gdy w dzieciństwie musiał z dziadkami porozumiewać się po rosyjsku? Jego dziadowie kończyli szkoły rosyjskie i językiem polskim słabo się porozumiewali. Liczbę spotkań międzynarodowych między przywódcami świata w których uczestniczył Jarosław można policzyć na palcach, kto wie, czy nie jednej ręki, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę spotkania odbywające się poza granicami Polski. W dyplomacji kontakty osobiste, rozmowy kuluarowe mają ogromne znaczenie dla ustalania stanowisk. Problem z tym, że Kaczyński nie jest w stanie uczestniczyć w zagranicznych konferencjach jest przyczyną, że polska dyplomacja jawi się jako „dyplomacja dyplomatołków”, co w wiecznym sporze ze wszystkimi, załatwić spraw Polski nie potrafi. PiS wysłał „silną ekipę” jak to określono po wyborach do parlamentu europejskiego, tyle, że ta ekipa nie ma umocowania do podejmowania decyzji. Decyzję musi skonsultować z Kaczyńskim, a to trwa. Zanim Kaczyński podejmie decyzję inne kraje uzgodnią wspólny front i pozamiatane. Beata Szydło chwali się jako swoim „sukcesem” jakim jest największa porażką naszej dyplomacji, wynik głosowania na forum międzynarodowym „27:1” Tak, nasza dyplomacja to dyplomacja dyplomatołków kierowanych przez oderwanego od rzeczywistości, pogrążonego w swoich rozgrywkach „jak dopaść Tuska” starego człowieka działającego zgodnie z dawno utartymi schematami.

 



Jarosław boi się kobiet 

O ile jego brat znalazł wspaniałą kobietę, Marię, która nie wahała się swojemu mężowi poprawić ubranie przy rozporku, gdy Polskę miał reprezentować. Jarosław nie znalazł takiej co by mu dwa buty z jednej pary dobrała. 

 



 W sumie się nie dziwię. Jarosław panicznie boi się kobiet. Gdy polskie kobiety próbowały mu wytłumaczyć szkodliwość dla polski działań antyaborcyjnych oszołomów, (którego efektem jest śmierć kilku matek, u których lekarze bali się podjąć decyzję o aborcji ratującej życie matki i zbyt długo czekali na dowody obumarcia ciąży), Jarosław otoczył się 90 radiowozami, jego mieszkanie było najlepiej pilnowanym miejscem w całej Polsce. 

 Zaczyna się kampania wyborcza. W sferze marzeń niepoprawnego polaka byłaby kampania merytoryczna o dobro Polski i Polaków. Cóż jednak mamy? Kampanię nienawiści i kłamstw PiS o Donaldzie Tusku. (przykład kłamliwy spot wyborczy zakwestionowany przez sąd w trybie wyborczym) Mamy wzajemną kampanię przekonywania, kto bardziej szkodzi Polsce i panicznego strachu ZP przed operacją „odrąbania ryja od koryta”, od źródeł okradania Polski.

Kielecka rozgrywka

Ciekawą z punktu widzenia chłodnego obserwatora jest rozgrywka między PiS i KO w województwie świętokrzyskim. Kaczyński zdecydował się na kandydowanie jako lokomotywa w Kielcach, gdzie PiS ma duże poparcie. Dlaczego? Warto wrócić do poprzednich wyborów parlamentarnych. Kaczyński kandydował z poz. 1 na warszawskim Żoliborzu. Miejscu najbliższym jego miejsca zamieszkania, naturalnym dla Kaczyńskiego, bo tam znajduje się lokal, gdzie zgodnie z logiką powinien głosować Kaczyński. W czasie ostatnich wyborów Jarosław Kaczyński przegrywa z Małgorzatą Kidwą Błońską wystawioną co prawda na kandydata na prezydenta, ale była to bezwzględnie polityczna pomyłka. Polacy ewidentnie nie są jeszcze gotowi na to, by stanowisko prezydenta zajmowała kobieta.

Tak więc PiS znalazło bezpieczne miejsce dla Jarosława Kaczyńskiego,

 
W ten piękny plan chronienia PiSowskiego „kryształa” uderzyło KO. Okazuje się, że w tym samym okręgu wyborczym wystawili Romana Giertycha. No cóż, panowie Kaczyński i Giertych mają sobie dużo do wyjaśnienia. Choćby pozbawienie Giertycha jego partii, wizyty smutnych panów w jego domu o godzinie 6:00 i wiele innych. Rozmowy mogą być dla obserwatorów polityki ciekawe. 

A co więcej, w tym ruchu dokonanym przez KO mamy pewien ciekawy szczegół. O ile Kaczyński jest jedynką na listach PiS, Giertych wystartuje z ostatniej pozycji list KO. Nie było lepszej pozycji? Z pewnością dało by się znaleźć lepszą, ale KO chodzi o pewien wydźwięk propagandowy. Kandydat z ostatniego miejscy na liście KO pokonuje kandydata z pierwszego miejsca listy PiS. No cóż, panie Kaczyński, tym razem nie da się ukryć za "jestem tylko zwykłym posłem". Co więcej Kaczyńskiemu wyrasta silny konkurent. Anna Krupka, z pozycji 2.. Osoba znana w tamtejszym środowisku,aktywnie dla niego działająca. Czy nie będzie to dla wyborców PiS lepszy kandydat niż spadochroniarz z Warszawy?



Panika z Donaldem Tuskiem w tle 

Dziś nikt nie powinien mieć wątpliwości, że PiS walczy o własną skórę. Lista przestępstw długa i to lista z nazwiskami ludzi u szczytu władzy. W NIK czekają kolejne raporty, których opublikowanie obnaży wszystkie złodziejskie działania, okradanie funduszy przeznaczonych na wsparcie dla ludzi dotkniętych przez los, jak fundusz Sprawiedliwości, afera PCK, sprzedaży ubrań z kontenerów dla opłacenia kampanii wyborczej polityków PiS.

Mejza, człowiek oferujący bezwartościowe terapie chorym poszukującym ostatniej deski ratunku dziś w wyborach parlamentarnych jest twarzą PiS wyrażającą w pełni warto moralne prezentowane przez PiS.

Bulwersujący jest raport NIC, pokazujący jak za ogromne pieniądze podatnika zmarnowano w czasie pandemii COVID-19. Żaden Polak nie powinien zapomnieć Morwieckiemu i Sasinowi tego, jak lansowali się na tle największego transportowca świata pełnego nieatestowanych wyrobów medycznych. Trzeba pamiętać o tych, co zapłacili z góry handlarzowi broni za respiratory, które do Polski nigdy nie dotarły. 

Panikę złodzieja na którym czapka gore podsycają kolejne raporty NIC, jakie zgodnie z planami NIK mają być ogłoszone. W dzisiejszym radiowym prezes NIK ujawnia plany aresztowania jego syna i również synowej, określając je jako szantaż, który ma zablokować publikację tych raportów. Prawdą jest, że ten wywiad jest atakiem wyprzedzającym. Po podaniu do wiadomości publicznej takiej informacji PiS nie powinien z tego skorzystać, bo tylko potwierdzi iż to są działania polityczne mające chronić przestępców z PiS. Banaś, jego syn nie są z pewnością ludźmi o nieposzlakowanej przeszłości, ale to przecież wybór PiS i człowiek, którego przeszłość PiS uznał za nie budzącą wątpliwości powierzając mu tak ważne dla kraju stanowisko jak stanowisko prezesa NIK. 

Stąd w panice PiS działa metodami złodzieja, co krzyczy „łapaj złodzieja”, metodą obrzucania g…, może coś się przylepi. W PiSowskich spotach paniki, Tusk zarówno działa na rzecz Niemiec jak i Rosji. Mamy sytuację, w której w panice utracili umiejętność rozumienia, że przeczą sami sobie. Również Kaczyński na ostatnich spotkaniach wygaduje rzeczy, które PiS tylko pogrążają. „Kobieta w ciąży, kobieta rodząca ma też pełne prawo do życia, a także do zdrowia, i to prawo musi być, jak to kiedyś mówiono, obserwowane, czyli uznawane. I my je uznajemy” rzekł Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Końskich. Czy to prawo miały te matki, którym odmówiono szybkiego działania w oczekiwaniu na komplet dowodów iż płód obumarł? Czy ich dzieci miały prawo do wieczornego przytulenia się do mamy? Poczucia jej ciepła przed snem?

A czy stary sklerotyk, zamknięty w świecie swoich urojeń, swojego jadu, co dawno utracił kontrolę nad otoczeniem, ma prawo do rządzenia 36 milionowym krajem? Dziś przywódcy ZP nie zasługują na kolejną szansę, zasługują na wyrok Trybunału Konstytucyjnego i długie wakacje „w więzieniu ciężkim na Siklawie” u naczelnika Twardziejewicza.