Mit o potopie, który zgładził ludzkość występuje w wielu religiach na różnych kontynentch. Co na ten temat ma do powiedzenia nauka?
Ludzie stali się źli, prowadzili ze sobą wojny, zabijali się. Martwił się tym ich stworzyciel, bóg Słońce. Czyny były tak okrutne, że bóg płakał, a z jego łez powstawały rwące rzeki, które zalały całą Ziemię. Przeżyła tylko para staruszków, mężczyzna i kobieta, którzy ponownie zaludnili Ziemię*.
Na wszystkich kontynentach ludy nadmorskie opowiadają w swoich mitologiach o wielkim gniewie bogów, który sprowadził na ludzi karę w postaci potopu. Opowieści takie znają ludy Europy, Azji, obu Ameryk, a nawet Australii i Oceanii. Możemy doszukać się w nich wielu wspólnych cech. Potop wywołany był wielkimi deszczami, większość z istot żyjących wyginęła, a ci nieliczni, którzy się uratowali, uciekali w góry zabierając ze sobą uratowane zwierzęta i rośliny. Często na polecenie bogów budowali łodzie, na których udało im się przetrwać gniew boży. W górach, w których znajdowali schronienie, po opadnięciu wód dla przebłagania bogów składali ofiary, a bogowie przyjęcie ofiar potwierdzali tęczą. Czyżby więc opowieść biblijna o arce Noego była prawdą?
Naukowcy badający dzieje cywilizacji, dopatrują się wyraźnej nieciągłości w kulturze materialnej człowieka. Znajdują oni ślady bytności ludów koczowniczych, zbieracko-łowieckich, które nagle przyjmują osiadły tryb życia, budując dobrze zorganizowane i prężnie działające miasta. Brak jest okresów przejściowych. A przecież najpierw musiały powstawać małe osady, które, jak wynika z natury ludzkiej, musiały padać ofiarą napaści, po której już się nie podnosiły, a ich ślady musiały pozostać w ziemi. W obszarach nadmorskich jednak takich osad nie można się doszukać.
A ludzie lubili osiedlać się na terenach nadmorskich. Bo z jednej strony są to tereny dobrze nawodnione, co sprzyja rolnictwu, z drugiej dogodna droga dla transportu towarów, jak i znakomity spichlerz dodatkowej żywności w postaci ryb i innych stworzeń morskich. Tak więc kataklizmy wywołujące fale tsunami zmywały do morza całe miasta, wyniszczały całe populacje i stanowiły tak silną traumę dla tych, którzy przeżyli, że pamięć o takim wydarzeniu przekazywana była z pokolenia na pokolenie przez bardzo długi czas.
Naukowcy dopatrują się kilku „kandydatów" na potop. Około 10 000 lat p.n.e. kończy się epoka lodowcowa. Okres przejścia był stosunkowo krótki i burzliwy, szybkie ogrzewanie się ziemi powodowało gwałtowne topnienie lodu i podnoszenie się wód w morzach i oceanach. Takie podnoszenie się wód doprowadzało do zatapiania miast nadmorskich, które nikły w wodach morskich w sposób widoczny dla pojedynczego pokolenia. Struktury skalne przypominające zatopione miasto możemy spotkać u brzegów japońskiej wyspy Honaguni. O takiej sytuacji opowiada również mit ludu Atabasków, w którym w czasie mroźnej zimy zwierzęta postanowiły ukraść niedźwiedziowi wór zawierający ciepło lata, którym chciały się ogrzać, lecz mysz przegryzła worek i uwolniła całe znajdujące się tam ciepło, czym spowodowała gwałtowne topienie lodowców górskich i zalanie dolin, w których żyli ludzie. Badania lodów Grenlandii wskazują na to, że proces zakończenia epoki lodowcowej był burzliwy i towarzyszyły mu silne trzęsienia ziemi, jak i wybuchy wulkanów.
Kolejnego kandydata na sprawcę potopu wskazują Alexander i Edith Tollman [1], którzy dowodzą, że około 7,5 tysiąca lat p.n.e. w Ziemię uderzyła kometa, która zbliżając się do Ziemi rozpadła się na siedem części. Proces jej spalania w atmosferze doprowadził do katastrofalnych powodzi, pożarów i trzęsień ziemi. Jako zapis tego wydarzenia w pamięci ludzkości naukowcy podają mistyczne znaczenie liczby siedem, siedmiogłowe smoki i wiele
innych. Właśnie ta katastrofa wedle tych autorów miała stanowić granicę między okresem kultur zbieracko-łowieckich a osiadłymi, rolniczymi. Lecz ponieważ katastrofa taka powinna cofnąć ludzkość do koczowniczego trybu życia fakt, że to nie nastąpiło wskazuje, że życie osiadłe, miejskie było już silnie zakorzenione w kulturze człowieka.
Jak wskazują badania osadów dna Morza Czarnego sprzed 7500 lat, do tego okresu morze to było niewielkim słodkowodnym jeziorem, które nagle wypełniło się wodą morską. Teorie próbujące wyjaśnić ten fakt przyjmują, że na
skutek jakiejś katastrofy na Ziemi wody Morza Śródziemnego przerwały przegrodę oddzielającą Morze Śródziemne od ziem, które później stały się dnem Morza Czarnego. We wrześniu roku 2000 na dnie Morza Czarnego (wyprawa Ballarda) znaleziono pozostałości w formie budowli i naczyń miasta datowanego na okres przedpotopowy.
Również wskazuje się na duże ilości wody, które musiały być zmagazynowane w lodowcach pokrywających góry Hindukuszu, Pamiru i Himalaje. Spływające wody miałyby wyrzeźbić doliny rzek, jak również wypełnić Morze Kaspijskie i przelać się wypełniając Morze Czarne, które połączyło się z Morzem Śródziemnym. Właśnie w rejonach tych gór miała wylądować łódź Manu, indyjskiego Noego. Badania prof. Karol Szymczaka na terenach Uzbekistanu w Ayakagytma odkryły wioskę z okresu przedpotopowego, która przykrywana była osadami tworzonymi na dnie morskim przez ponad 2.500 lat. Wskazuje to, że w tym okresie poziom wód był znacznie wyższy niż ma to miejsce dziś.
Najstarszym opisem potopu jest niekompletna tabliczka sumeryjska. Lecz jakie wydarzenie w układzie globalnym Sumerowie opisali? Bo jeżeli są to wydarzenia wynikające z formowania Morza Czarnego lub też komety, o której mówią Alexander i Edith Tollman, to Sumerowie musieliby zaadoptować mity ich poprzedników na tej ziemi, ludu zwanego Ubaidami. Gdyż Sumerowie przybyli do Mezopotamii w końcówce IV tysiąclecia p.n.e. czyli znacznie po opisanych tu wydarzeniach. A ma to dla nas znaczenie, bo właśnie najprawdopodobniej od Sumerów Izraelici przyjęli opis potopu, który zamieścili w Biblii. Do miana „Potopu Biblijnego" pretenduje również lokalny potop, którego ślady odkryto w roku 1929 w sumeryjskim mieście Ur. Jego czas datowany jest na 3500 lat p.n.e. Później okazało się, że takich potopów lokalnych na tym obszarze było więcej.
Potopy wielokrotnie wpływały na cywilizacje ludzkości. Dlatego też wspomnijmy o jeszcze jednym potopie, który miał znaczący wpływ na cywilizację europejską. Jeszcze przed 1600 lat p.n.e. pomiędzy Peloponezem, dzisiejszą Turcją i Kretą leżała wyspa wulkaniczna z aktywnym wulkanem, dziś jej pozostałości noszą imię Świętej Ireny, czyli Santoryn. Właśnie w okresie między 1760 a 1540 p.n.e. wulkan tworzący wyspę wybuchł, doprowadzając do zapadnięcia się dużej jej części pod wodę. Straty wśród ludności wyspy były niewielkie, gdyż poprzedzające erupcję trzęsienia ziemi wypędziły stamtąd mieszkańców. Lecz fala tsunami, która powstała w wyniku tego zapadnięcia, zniszczyła ogromne obszary nadmorskie Morza Śródziemnego. Między innymi dosłownie zmyła Kretę, niszcząc całą flotyllę okrętów, potęgi morskiej tamtego czasu i w konsekwencji doprowadziła do wchłonięcia cywilizacji minojskiej przez Hellenów, czyli ojców dzisiejszych Greków. Zachowała się opowieść egipska o bogini Sachmet, która brodziła w potokach krwi, zaś badania wybuchu tego wulkanu wskazują na pojawienie się w atmosferze silnych stężeń kwasu azotowego, który w formie stężonej jest właśnie różowy.
Katastrofy nawiedzające Ziemię wielokrotnie dotykały ludzi i powodowały znaczące zmiany w ich życiu, zmuszały do poszukiwania nowych „ziem obiecanych", na których mogliby ponownie rozpocząć nowe życie. Zaś dziś obserwowane zmiany w klimacie wedle części naukowców wydają się być naturalnymi procesami zachodzącym na Ziemi, w niewielkim tylko stopniu zawinionymi przez człowieka. Pytanie tylko, jakie zmiany w życiu człowieka procesy te wymuszą i kiedy zaczną być wyraźnie odczuwalne przykrywając wodą miasta nadmorskie.
* Mit o potopie przechowywany w tradycji Indian Ameryki Północnej zachodniego wybrzeża.
Bibliografia:
[1] Alexander i Edith Tollman, „A jednak był potop. Od mitu do historycznej prawdy"
Zawisza
Hyde-Park, porozmawiaj o sprawach trudnych, bez cenzury stosowanej przez niektórych zwolenników teorii spiskowych. Tu nie banuję, chcę rozmawiać lecz na argumenty, jak Polak z Polakiem. Proszę tylko, by nie obrażać gości mego bloga.