Ból to nieprzyjemne doznanie zmysłowe i emocjonalne związane z rzeczywistym lub potencjalnym problemem zdrowotnym.

Ból jest naszym przyjacielem, jeśli wskazuje nam na potencjalne problemy zdrowotne skłaniające do podjęcia terapii. Większość chorób da się leczyć, jeśli zostaną wykryte na początkowym etapie. Najwięcej zgonów dają choroby, które w początkowych okresach nie dają żadnych oznak, często określamy je chorobami podstępnymi. Ale ból jest oznaką tego, że należy udać się po poradę lekarską, uzyskać diagnozę a nie wskazówką do szukania środków, które usuną ból przywracając komfort życia i uniknięcia wizyty lekarskiej. Nie boli więc nic mi nie jest.

„Dzisiejsza medycyna stosunkowo łatwo radzi sobie z bólem” takie słowa usłyszałem niedawno z ust lekarza wypowiadającego się w radiowej audycji. Wywołało to na mych ustach lekki uśmieszek. Niedawno przeszedłem operację po której podawano mi silne leki przeciwbólowe. Ten okres wspominam jako najgorszy tydzień życia. Choć z pewnością nie doświadczenie, bo z wszystkich doświadczen można wyciągnąć jakąś dla siebie korzyść. Te leki spowodowały u mnie halucynacje, widzenie otaczającego mnie świata zupełnie inaczej. Chęć ucieczki z miejsca gdzie się znajdowałem (OIOM). To co opowiadałem wtedy wystraszyło również moją rodzinę, a z pewnością tego nie chciałem. 

Gdzie jest pozytywna strona tego doświadczenia? Zawsze można ją znaleźć. Nigdy nie miałem kontaktu ze środkami halucynogennymi. Dziś wiem, że kontakt z nimi to żadna przyjemność.

Leczenie bólu, by przywrócić sobie komfort życia, bez podejmowania wysiłków w celu ustalenia przyczyny to pomysł równie dobry jak uśmierzanie bólu zęba bez udania się do dentysty. Skutki jak wiemy będą opłakane. W ogólnej opinii w Polsce mamy wielu „lekarzy" czyli znachorów. Żadna terapia ci tak nie pomoże jak to co pomogło "cioci Waci". Reklamy powodują iż często próbujemy leczyć się na własną rękę. A czy nie „najlepszym” środkiem na ból jest kupienie czegoś, co ten ból zlikwiduje?

Do rozważań tych skłonił mnie artykuł promujący urządzenie do magnetoterapii, A w zasadzie wykaz schorzeń, dla leczenia których urządzenie to jest przydatne. A kontrowersyjne punkty tej listy brzmią: 

Ból:
14. Szyjki macicy (ból szyi).
15. Ból szyjki macicy (ból szyi i głowy).
wymienia to jednym tchem instrukcja. Jako mąż i ojciec wiem mniej więcej gdzie jest szyja i głowa a gdzie szyjka macicy. Wymienianie tych schorzeń jednym tchem brzmi jak "dzieło" pijanego tłumacza. 

Ale jeszcze większe zdziwienie wzbudziła pozycja „17. Rwa kulszowa szyjki macicy.” 

Rwa kulszowa to zapalenie nerwu kulszowego, nerwu, tłumacząc językiem laika znajdującego się przy kręgosłupie nad pośladkami. Jaki związek może mieć z szyjką macicy?

Głębsze przeszukanie Internetu wskazało, że jednak tak. Rwa kulszowa może pojawić się w związku ze schorzeniem szyjki macicy w zaawansowanym stanie raka szyjki macicy, gdy już nastąpiły przerzuty.

Wyświetlanie na Allegro urządzenia do magnetoterapii wraz z workiem na zwłoki, co zauważył jeden z komentatorów, wcale nie musi być przypadkiem, bo jeśli ktoś zamiast leczyć raka, będzie uśmierzał ból, to worek ten może być kolejnym krokiem „terapii”.

Kuracja lekarska musi boleć, bo krzyki „leczonego” skłaniają rodzinę ku szerszemu otworzeniu sakiewki, twierdziła jedna z wczesnych średniowiecznych prac o medycynie. Dziś już taka „medycyna” odeszła w zapomnienie wraz z kuracją puszczania krwi. Maskowanie bólu… tak, ale tylko wtedy, gdy podjęta została terapia leczenia przyczyny tego bólu, nigdy zamiast. Ból dała nam ewolucja, bo jest naszym przyjacielem, wskazuje iż należy szukać przyczyny jego powstania, ale również to, że nie należy podejmować czynności go wywołujących, bo możemy sobie zaszkodzić.