Czyż może być coś bardziej kontrowersyjnego dla chrześcijanina niż Ewangelia napisana przez zdrajcę Jezusa, pokazująca jego punkt widzenia?

Judasz w średniowieczu był najbardziej znienawidzoną postacią wśród chrześcijan. Nawet Neron nie mógł mu się równać. Na obrazach z tego okresu malowany był jako człowiek o skrajnie uwypuklonych rysach żydowskich. To jego kukłę zrzucano z wieży chcąc wyplenić naszą Marzannę. Człowiek który zdradził Jezusa, swoim „judaszowym pocałunkiem” wydał Nauczyciela w ręce oprawców, by ci skazali go na śmierć. Dlaczego Judasz dokonał swego czynu, zastanawiają się bibliści? Przecież nie z przyczyn ekonomicznych. Zapłata za wydanie Jezusa to 30 srebrników, suma niezbyt duża, taki był miesięczny zarobek ówczesnego robotnika, miesięczny żołd szeregowego żołnierza rzymskiej armii. Srebrniki, to były małe monety wykonane ze srebra.

Na początkach chrześcijaństwa był nurt, który nie widział w Judaszu zdrajcę. Co więcej inaczej niż w średniowieczu sprawę widzieli również pierwsi dwaj Ewangeliści Mateusz i Marek. Mateusz [Mt 27,5] widzi Judasza jako osobę, która zbłądziła, ale widząc skutki postępowania rzuca woreczkiem ze srebrnikami ku świątyni sama zadaje sobie karę śmierci. 

Poza nurtem św. Pawła, którego kontynuacją jest dzisiejsze Chrześcijaństwo, i nurtem Jakuba Sprawiedliwego, brata Pańskiego, skupiającego uczniów Jezusa w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa rozwijały się i inne nurty, m.in. gnostycyzm (odłam chrześcijaństwa uważający iż do zbawienia potrzebne są wiedza, objawienie określane jako „gnoza”).

Gnostycy, przynajmniej ci, którzy spisali „Ewangelię Judasza” sprawę widzieli inaczej. Ale najpierw o samym dokumencie. 

Dokument ten znamy od bardzo niedawna, bo choć sam zwój na podstawie którego poznaliśmy tę ewangelię znaleziono w Nadż Hammadi w roku 1978 samą treść poznaliśmy dopiero w roku 2006. Sam zwój określany jako Tchacos od nazwiska rodowego Friedy Tchacos, kolekcjonerki zabytków, której udało się odkupić ten dokument od handlarzy i udostępnić naukowcom by świat poznał tę ewangelię. 

Choć sam manuskrypt jest dokumentem bardzo starym, bo datowanym na przełom III i IV w, to sama Ewangelia jest jeszcze starsza. Czas jej powstania jest bliski czasowi powstania kanonicznej Ewangelii Jana. Sam dokument, jako herezję wymienia bp Ireneusz z Lionu, krytyk gnostycyzmu (ok. 180 r.) i Pseudo-Tertunian (ok. 220 r.). Analiza tekstu wykazuje iż znana nam dziś wersja jest tłumaczeniem z języka greckiego na koptyjski (język uznawany za ostatnią fazę rozwojową języka starożytnych Egipcjan, posługiwali się nim pierwsi chrześcijanie żyjący na terenie Egiptu przed ekspansją Arabów). 

By zrozumieć jak postać Judasza widzieli autorzy tej ewangelii należy zadać sobie pytanie, czy bez Judasza wysłańcy świątyni znaleźliby Jezusa w przepełnionym nocującymi ludźmi Ogrodzie Oliwnym. Czy zdrada Judasza nie była elementem niezbędnym dla planu Boga Ojca, by Jezus złożył ofiarę z siebie za odkupienie ludzkości?

W ewangelii tej, analogicznie do ewangelii Marii Magdaleny Judasz najlepiej rozumie Jezusa, podczas gdy z niezrozumienia pozostałych Jezus się śmieje. Zgodnie z wierzeniami gnostyków, z  zasadą dwoistości Jezusa, Jezus to jego ludzkie ciało i Jego duch. Jezus dąży uwolnienia się od swej ludzkiej postaci, zaś Judaszowi zleca doprowadzenie do ukrzyżowania mówiąc „przekroczysz ich wszystkich. Od ciebie chcę ukrzyżowania człowieka, który mnie więzi”

Ewangelia ta wzbudziła silne emocje w ówczesnym nurcie „pawłowym” Pseudo-Tertulian, w ”Adversus omnes haereses” nie tylko określa ją herezją, ale posuwa się do kłamliwych określeń, nazywając autorów ewangelii „kainitami”, wywodząc ich od Kaina, podczas gry oni sami swój rodowód wywodzili od najmłodszego syna Adama i Ewy, Seta. Czy w zachowaniu dzisiejszych ludzi podobnych zachowań nie widzimy?
 

Jeśli kogoś zainteresował temat, to zapraszam na bardzo ciekawy wykład:





Ten wykład skłonił mnie do powrotu do tematu, gdyż ewangeliami pozakanonicznymi, gnostyckimi (Tomasza, Marii Magdaleny…) interesowałem się od dawna.