O tym, że liczba ludności w Polsce maleje wiemy nie od dziś. Jak znaczący jest to problem pokazują dane GUS.

Niedawno szczyciliśmy się iż jest nas 38 milionów, podczas gdy szacunki wskazują iż już w roku 2060 będzie nas tylko 30 milionów. W roku 2015 gdy PiS dochodził do władzy w Polsce urodziło się 369’308 dzieci. Dwa lata później jakby siłą bezwładności liczba żywych narodzin przekroczyła 400 tys. Choć w porównaniu z latami 80 zeszłego wieku, gdy rodziło się nawet po 700’000 był to już znaczący spadek.  Gdy pokolenie lat 1980 dorastało do zakładania związków małżeńskich liczba narodzin spadła już do niewiele ponad 410 tys.

1 kwietnia 2016, realizując swoje obietnice wyborcze PiS wprowadza program 500+ mający w założeniu doprowadzić do wzrostu liczby dzieci w Polsce. Po roku 2017 następuje jednak drastyczny spadek liczby narodzin. Pokazuje to, że program ten nie sprawdził się jako program wsparcia demografii a był tylko programem kupowania głosów wyborców.  

Nie sprawdziło się również prawo drastycznie ograniczające liczbę aborcji, która w pewnych kręgach była sztandarowym hasłem tłumaczącym spadek liczby żywych narodzin. Tak drastyczne ograniczenie prawa do aborcji, spowodowało iż młodzi zwracają znacznie baczniejszą uwagę na antykoncepcję. W tym miejscu należy jednak podkreślić iż znaczna część Polaków nie uznaje aborcji jako metody regulacji poczęć, ale równocześnie wielu uznaje, że poprzednie prawo dozwalające na aborcję w przypadku gwałtu, zagrożenia zdrowia kobiety a także w przypadku znaczących wad genetycznych płodu było znacznie lepsze.



 

Problem ten widoczny jest jeśli popatrzymy na zestawienie ile dzieci przypada na jedną matkę w Polsce. Pod koniec XX w. było to ponad dwoje dzieci, co już nie gwarantuje utrzymania liczby obywateli z pokolenia na pokolenie. Dziś współczynnik ten wynosi 1,16. W samym ostatnim roku populacja Polski zmniejszyła się o 130 tys. co odpowiada populacji miasta wielkości Opole Zielona Góra. W pewnością nie zadowoli przeciwników imigracji fakt, że do tej liczby narodzin doliczono porody imigrantek, które w ubiegłym roku urodziły w naszych szpitalach ponad 18 tys. dzieci.

Polki dziś decydują się na macierzyństwo coraz później. W latach 90 ubiegłego wieku najwięcej dzieci rodziły kobiety w wieku 20-24 lata. W latach 2010 apogeum przypadało na wiek 25-29, dziś jest to wiek 30-34. Co więcej, jeśli w latach 90 liczba kobiet rodzących, które przekroczyły 35 lat nie przekraczała 10% to obecnie przekracza ona do 20%.

Również nie można ukrywać iż jest wiele rodzin pragnących mieć dziecko a z różnych przyczyn dzieci mieć nie mogą. Ograniczenie z powodów ideologicznych do dostępu do metod „In vitro” również miał wpływ na tę niekorzystną tendencje.

Z pewnością czynników powodujących tę sytuację można wymienić jeszcze wiele. Zauważalna jest korelacja między liczbą narodzin a nastrojami społecznymi. Na okresy, gdy żyliśmy nadzieją na lepsze jutro (zaraz po wojnie, po zakończeniu stanu wojennego) przypadają wartości maksymalne liczby narodzin.

Patrząc na przyrost liczby mieszkańców miast i wsi liczba mieszkańców obszarów wiejskich jest stabilna, podczas gdy miasta się wyludniają. Rosną tylko duże aglomeracje jak Warszawa, Trójmiasto, Poznań, Kraków, Wrocław, aglomeracja Bydgoszcz-Toruń, gdzie łatwiej o pracę.

Wyraźne też jest starzenie się społeczeństwa. O ile w latach 1950 połowa Polaków miało mniej niż 24 lata już na początku lat 90 ub. wieku wiek ten wzrósł do ponad 30 lat, a obecnie przekracza 40 lat.

 
na podstawie:
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/przez-polske-przechodzi-demograficzne-tsunami-nowe-dane-gus/nf8kcvh