O tym, że politycy PiS zachowują się, jak by ich prawo nie dotyczyło nikogo, z wyjątkiem ich twardego elektoratu przekonywać nie trzeba.

Po latach, gdy chronionym przez prokuraturę Ziobro oraz CBA Kamińskiego politykom PiS wydało się iż są ponad prawem obecne przywracanie prawa i sprawiedliwości wydaje się im jakąś zemstą wrogich sił. Aresztowania skazanych prawomocnymi wyrokami określają jako tortury. Przed zeznaniami w formie świadka lub oskarżonego uciekają w zwolnienia lekarskie lub za granicę. Media powiązane z PiS ogłupiają swoich odbiorców tłumacząc iż wszystko to nie jest przywracaniem sprawiedliwości a tylko okrutną zemstą polityczną.

Dziś sztandarowym przykładem zachowań polityków/przestępców PiS jest Marcin Romanowski. Czy jest on jeszcze oskarżonym, czy już przestępcą? Teoretyczna wykładnia prawa mówi, póki nie ma prawomocnego wyroku, człowiek jest niewinny. Ale w społecznym rozumieniu człowiek, który ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości określany jest przestępcą. W przypadku Romanowskiego to rozumienie jest poparte decyzjami dwóch urzędów, z których jednym jest sejm a drugim urząd unijny, które po ocenie dowodów uchyliły mu immunitet.

Co robi ten były wiceminister „pożal się boże” sprawiedliwości rządów Zjednoczonej Prawicy. Na wieść iż wydano nakaz doprowadzenia przed oblicze sprawiedliwości udaje się do szpitala, gdzie robi sobie zdjęcie pokazujące jak to obłożnie jest chory grając na uczuciach elektoratu. O konieczności przeprowadzenia „ciężkiej” operacji mówi jego adwokat. Po czym, gdy zrozumiał iż tym razem udawanie ciężko chorego prześladowanego nie pomoże, na własne życzenie wypisuje się ze szpitala i zaszywa się w jakiejś melinie (miejsce ukrywania się poszukiwanych przestępców).

Czy tak postępuje człowiek honoru, godny piastowania ważnych urzędów, czy też zwykły „ziobrowy miękiszon”?

Czy politycy PiS rozumieją wydźwięk swoich czynów? Przykryjmy płachtą litości coraz bardziej pogrążającego się Andrzeja Dudę (ukrywającego przestępców w swojej siedzibie, kandydata na wysokie stanowisko w MKOL). Kandydujący z ramienia PiS Karol Nawrocki w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego wręcza, w imieniu Andrzeja Dudy, ułaskawionemu przestępcy Mariuszowi K. Krzyż Wolności i Solidarności. Czemu nie zrobił tego Andrzej Duda? Czy był to prześwit uczciwości, czy też promocja sympatyka neonazistów, wybranego przez PiS na kandydata na urząd Prezydenta RP? W jakim to świetle stawia predyspozycje kandydata z ramienia PiS do sprawowania urzędu Prezydenta RP? Czyż nie wróży to powrotu układów mafijnych, gdy urzędy przeznaczone do stosowania prawa chronią polityków sprzeniewierzających się prawu?

Jak bardzo politycy PiS wierzą, iż są ponad prawem niech świadczy zachowanie Antoniego Macierewicza za kierownicą. Krótki rajd samochodem po ulicach Warszawy spowodował iż polityk ten zebrał 31 punktów karnych, co oznacza utratę uprawnień do prowadzenia pojazdów. Jednak Antoni Macierewicz nie odbiera listownego powiadomienia o tym fakcie. Dopiero po zatrzymaniu przez policję, po awanturze pod pomnikiem ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, można było mu wręczyć zawiadomienie o utracie uprawnień. Tak należy rozumieć to zatrzymanie. W dniu 17.12 zawiadomienie to uzyskuje prawomocność, Antoni Macierewicz utracił uprawnienia. Teraz by je ponownie odzyskać musi ponownie zdać egzamin oraz przejść pozytywnie badania psychologiczne.

Analizując zachowania tych ludzi wskazujące wyraźnie iż mają w pogardzie przepisy prawa należy postawić raczej retoryczne pytanie. Czy tacy ludzie winni stanowić prawo w Polsce?

A przecież są to posłowie, kandydaci na wysokie urzędy w kraju.