Osoby, wyjeżdżające z Polski, tam chodzące do kościoła zauważają, że jakoś tamte chrześcijaństwo jest inne, brakuje wielu zwyczajów, święta wyglądają jakoś inaczej.
Chrześcijaństwo wpływające na nasze ziemie natrafiło na silną, dobrze rozwiniętą kulturę i wiarę, a także na upór naszych ojców i ich przywiązanie do tej wiary. Stąd musiało ulec tej sile, odrzucając Bogów pozostawiało zwyczaje licząc iż kolejne pokolenia Polaków zapomną o Bogach, a powiążą te zwyczaje z chrześcijaństwem. I tak się stało, jeszcze w XVIII w kultura rolnicza w pełni czciła dawnych Bogów widząc w nich Jezusa, Maryję, świętych i po dziś dzień tak naprawdę wielokrotnie to czynimy, nie zdając sobie sprawy iż zwyczaje te poświęcone są dawnym Bogom i świętom.
Czy ktoś widział w kulturze Słowian, Żydów, Greckiej zwyczaj świętowania i obfitego posiłku przed połogiem brzemiennej? Więc skąd zwyczaj świętowania przed narodzinami Jezusa - Wigilia? Wigilia to jedno z czterech świąt poświęconym duchom zmarłych. Grzyby, mak to jedzenie duchów, ryby spożywane w ten wieczór to zwierzęta żyjące najbliżej zaświatom. Czemu w tę noc zwierzęta zaczynają mówić ludzkim głosem? Bo wtedy duchy zmarłych wchodzą w te zwierzęta by przekazać wskazówki, wolę już z zaświatów. Najpiękniejsze, najdonośniejsze święto Bożego Narodzenia to święto wiary naszych ojców.
fot. Ołtarz boczny świątyni na Górze Dobrzeszowskiej
Dlaczego stawiasz lampkę na grobach zmarłych? Czy po śmierci Jezusa lampki mu stawiano? To znowu tradycja ojców, te lampki to wspomnienie ognisk rozpalanych na cmentarzach, by dusza trafiła w zaświaty.
Czym są ogromne palmy budowane pracowicie na niedzielę palmową w wielu regionach Polski? Gdyby takie palmy rzucano Jezusowi przed osiołka, to przecież należałoby uznać iż rzucano mu zasieki aby do Jerozolimy nie wjechał.
Czym są procesje majowe, jak nie wspomnieniem procesji, w których po zasiewach obchodzono pola, by matka ziemia była płodna a Perkun i inni bogowie przyrody łaskawi.
fot. Obalony menhir w świątyni na g. Dobrzeszowskiej
Czym jest ogień zanoszony do domu w Matki Boskiej Gromnicznej, jak nie wspomnieniem wygaszania ognisk domowych, by przynieść nowy, poświęcony rytualnie, choćby w święto Jare. Ognia się nie rozpalało, jeśli wygasł, chodziło się do sąsiada, by ten poświęcony nadal płonął.
Czym są wiosenne porządki, jak nie wyganianiem złych duchów które zimą zagnieździły się w domu.
Czym jest cały rytuał Zielonych Świątków jak nie przeniesieniem święta Stado?
Czym jest śmigus dyngus, jak nie wyganianiem chorób i złych mocy nagromadzonych przez zimę w ludziach? Czy ma to związek a chrześcijaństwem?
Fot. Zaniedbany wał kultowy na Łyścu (św. Krzyzu)
Ale były święta, które Kościół zwalczał usilnie, a jednak pozostały. Takim świętem jest topienie Mareny, bogini zimy i śmierci. Kościół tego święta nie mógł zaakceptować, bo zbyt silnie było związane z osobą Bogini. W pewnym okresie próbowano zastąpić to zrzucaniem Judasza z wieży kościelnej. Jednak przywiązanie do tego zwyczaju było zbyt silne.
Kolejnym pięknym świętem nie akceptowanym przez Kościół jest święto zakochanych Kupała, któremu jednak nadano patrona św. Jana. To święto, w którym ojcowie przymykali oczy na pierwsze doświadczenia seksualne swoich latorośli. Wszakże po Kupale zaczynały się swaty. To wieczór w którym młodzi mogli wskazać rodzicom, że mają się ku sobie, gdy on przyniósł jej wianek, który rzuciła na wodę a ona dała mu rękę i razem przez ogień przeskoczyli to było świadectwo iż Bogowie im sprzyjają. Jak blado na tym tle wyglądają Walentynki z tandetnym serduszkiem made in China w mroźny lutowy dzień.
Fot. Kapliczka zbudowana z kamieni wału kultowego datowanego na czas rozbudowy świątyni w czasie reakcji pogańskiej / Łysiec (św.Krzyz)
Chrześcijaństwo po reakcji pogańskiej w latach 1030 wprowadzane było żelazną ręką rycerzy niemieckich sprowadzonych przez Kazimierza Mnicha (Odnowiciela), niszczono świątynie, jedne z nich popadały w ruinę jak świątynia na Górze Dobrzeszowskiej, Siwierskiej w Górach Świętokrzyskich w innych stawiano sanktuaria, jak Katedra Gnieźnieńska, klasztor na Łyścu. To są dawne miejsca mocy Ojców, świątynia na Łyścu (św. Krzyż) jest dobrze opisana, pisał o niej Długosz, pisał Niemcewicz, opisując jak w czasie remontu znaleziono figurkę i mody mnich z wściekłością kazał ją rozbić i wrzucić w fundament, co poruszyło światłego człowieka, jakim był Niemcewicz. W zapisach klasztornych znajdujemy skargi mnichów, iż w pierwszych dniach maja ludność okoliczna zbierała się by głośno oddawać cześć Bogom Ojców. Tak zapytam czytelnika, byłeś w Górach Świętokrzyskich? powiedziano ci o odkrytej świątyni na górze Dobrzeszowskiej? Powiedziano ci o wałach kultowych na Łyścu? Tak, to te z których zrobiono kapliczkę Matki Boskiej, gdy drogą krzyżową schodzi się do Nowej Słupi.
fot. Kamień obrobiony ludzką ręką, czym był, fragmentem ołtarza, moze częścią figury Boga
To wszystko przekazali nam ojcowie i warto tego szukać. Bo czy grzechem było jak chrześcijańscy nordycy zachowali sagi wikingów, czy grzechem było gdy irlandzcy mnisi zapisali wiarę Celtów? Więc czy grzechem będzie jak polscy katolicy będą szukali wiary ojców, gdy wcześniej tego nie zrobili, bo po reakcji pogańskiej zwalczano wszystko co nasze a przez 1000 lat wmawiano nam, że to co nasze jest złe. A robili to importowani z zachodu mnisi i nasi katolicy - watykańczycy? Kto miał więc to zapisać, jak nie prosty wieśniak, przekazując to jak potrafił, w obrzędach katolickich, prawosławnych. Teraz czas by oddać mu hołd i zapisać to co nam przekazał w sposób bardziej trwały. O to dziś chodzi, nie o powrót do wiary w Świętowita, Perkuna, choć tak naprawdę w naszej świadomości oni gdzieś żyją.
W Polsce były zawsze dwie frakcje katolików. Katolicy – Polacy, którzy właśnie zadbali o to, by Wiara Ojców została zapisana w zwyczajach i liturgii Kościoła, dopuszczali do przeniesienia jej na ołtarze i Katolików - Watykańczyków, którzy zawsze nam mówili, iż to co przychodzi z zachodu to coś wielkiego i świętego a to co nasze, to dziadostwo, objaw zacofania i zabobonów.
Tak więc Polska musi być Katolicka, ta polsko - katolicka, gdyż ten polski katolicyzm zapisał w sobie całą wiedzę o kulturze ojców, którą oni narażając życie i zdrowie nam przekazali. Niedawno czytałem wpis jednego z blogerów, który pytał, czy ludzie oddawali życie za swoich Bogów, tak jak robili to chrześcijanie w rzymskich cyrkach? Tak oddawali, między innymi w czasie tłumienia reakcji pogańskiej, gdy mieczami rycerzy niemieckich sprowadzonych przez Kazimierza Mnicha i ruskimi Księcia Ruskiego Jarosława Mądrego (wikinga – Rurykowicza) w krwi utopiono wolę powrotu do Wiary Ojców.
Watykańczycy czytając takie informacje często zbywają je słowami – Białczyńskego się naczytał. Tak Białczyński jest beletrystą w jego pracach wiedza naukowa przeplata się z fantazją, lecz ta wiedza to nasi kronikarze, szczególnie Długosz, nasi archeolodzy, badacze kultury ludowej (Polski, Rusi), naukowcy a ci beletrystami nie są i nie byli.
Zdjęcia zamieszczam by pokazać jak dziś traktuje się pozostałości kultury i Wiary Ojców, byliście tam? Przewodnik wam pokazał te miejsca? Ja kiedyś zapytałem "przewodnika świętokrzyskiego", przynajmniej taką miał tabliczkę, odpowiedział - to wszystko niepewne to wszystko domysły. Czy to był Polak?
Zawisza
Hyde-Park, porozmawiaj o sprawach trudnych, bez cenzury stosowanej przez niektórych zwolenników teorii spiskowych. Tu nie banuję, chcę rozmawiać lecz na argumenty, jak Polak z Polakiem. Proszę tylko, by nie obrażać gości mego bloga.