Cnotliwość, monogamia, uczciwość małżeńska to pojęcia znane ludzkości stosunkowo od niedawna, niewiele ponad 6000 lat, a w niektórych kulturach nieznane do dziś.

Rozgraniczenie między wstydliwością, monogamią a swobodną wymianą partnerów to rozgraniczenie w zakresie podejścia w danym społeczeństwie do potomstwa. Jeżeli społeczność zapewnia opiekę całemu narodzonemu potomstwu, to monogamia okazuje się zbędna. Swobodny seks zaś zapewnia takie korzyści jak to, że osobnik o cechach uznawanych przez społeczeństwo za korzystne ma większe szanse przekazania tych cech na kolejne pokolenie i wcale nie musi tu decydować jego bezwzględna siła. W normalnych warunkach to kobieta decyduje, z kim będzie chciała posiadać potomstwo i jak pokazuje historia, żadna władza tej możliwości jej nie odbiera. I tylko brak pewności opieki społeczności nad potomstwem prowadzi do życia w układach monogamicznych. Ten brak opieki społeczeństwu w ogólnym rozrachunku się opłaca, lecz o tym później. Teraz popatrzmy, jak to z seksem w dawnych wiekach bywało.


Seks u zarania dziejów
 
Trudno nam udawać, że wiemy, jak wyglądało życie intymne naszych przodków, gdy żyli oni w grupach plemiennych. Nie zostawili żadnych opisów, lecz późniejsze cywilizacje pozostawiły nam nader ciekawe wspomnienia. Herodot w V
p.n.e opisywał, że Egipcjanki cieszyły się dużą swobodą, szczególnie dla Greka, dla którego porządna kobieta powinna być zamknięta w domu, aby nie stanowiła źródła rozpusty. Oczywiście takie poglądy nie przeszkadzały w
tym, żeby armii greckiej towarzyszyły kobiety umilające trudy wojennej tułaczki. Egipcjanki nosiły podniecające, obcisłe, cienkie suknie i bardzo dbały o czystość. Ciała nacierały oliwą, dla podkreślenia swojej urody stosowały różnego rodzaju błyszczyki, bardzo wyraźnie podkreślając walory swej płci. Wieczorami razem z mężczyznami brały udział w zabawach w przy winie i piwie, a rozochocone nie raz odkrywały intymne miejsca swego ciała. Przy takich widokach trudno było oczekiwać od panów wstrzemięźliwości. Tak więc egipskie ciepłe noce przepojone były miłością, szczególnie w czasie świąt poświęconych Izydzie, gdzie kobiety wspólnie z mężczyznami uderzały w kołatki, krzyczały, tańczyły, a w czasie tańca wysoko unosiły swoje szaty… zaś bielizny wtedy nie noszono.


Wolna, nieograniczona miłość
 
Ksenofont w dziele  „Anabasis”, wspomnieniach z wyprawy wojennej do Azji, opisuje inny lud. Zamieszkujący okolice Morza Czarnego, określany jako Mosynojkowie, miał zupełnie odmienną kulturę. Możność rodu poznawało się po tuszy jego członków, tak więc w znaczących rodach dzieci tuczono od najmłodszych lat. Seks uprawiali publicznie w miejscu, gdzie parę ogarnęła na to chęć. Mężczyźni często potwierdzali swoje możliwości publicznie się onanizując. Seksualne zachowania tego ludu potwierdza również Apollonius z Rodos, pisząc „to co my robimy w domu, ludzie ci bezwstydnie na drodze robią. Nikt nie wstydzi się uprawiania miłości, robią to jak świnie na pastwisku, nie dbając o świadków.” Zachowały się również pisma innych historyków tamtego okresu, którzy twierdzili, że publiczne spółkowanie było na porządku dziennym również u innego pobliskiego ludu, Tybarenów.


Etruskowie nie znali pojęcia wstydu?
 
O podobnych praktykach wśród podbitych przez Rzymian Etrusków pisał w IV w.p.n.e. grecki historyk Theopompos. Zgodnie z jego opisem kobiety dbając o swoje ciało gimnastykowały się nago w miejscach publicznych, często wspólnie z mężczyznami. Brały również razem z mężczyznami udział w ucztach, tam na równi z nimi wznosiły toasty, a często takie uczty kończyły się wspólnym uprawianiem seksu. Dzieci miały nie wiedzieć, kto jest ich ojcem, gdyż od dzieciństwa miały być wychowywane razem. Trudno jest dziś ocenić, na ile była to prawda, a na ile propaganda mająca na celu ośmieszenie pokonanego ludu, bo największe i najbardziej wiarygodne dzieło o tym ludzie, „Historia Etrusków” autorstwa cesarza Klaudiusza, który znał język Etrusków i miał dostęp do nieznanych nam dokumentów, zaginęło.


O podobne praktyki podejrzewano Scytów. Jednak Herodot, który sprawę zbadał dokładnie rozstrzygnął, iż Scytowie nie używali seksu publicznie i każdy miał swoją żonę, natomiast w sprawach żon istniała wspólnota, czyli gdy zakwitło pożądanie, nikt nie pytał czyją jesteś żoną, a jej mąż również zaznawał rozkoszy w ramionach żony innego.


Seks za mężną walkę
 
W wielu ludach kobiety w czasie bitew kręciły się w pobliżu walczących i obnażały się zachęcając mężów do walki i pokazując, co stracą, jak nie będą mężnie walczyli. Nagminnie piersi swe w czasie bitwy obnażały Germanki.
Ciekawy sposób zagrzewania Persów do walki w bitwie z Medami opisał Pompejusz. Gdy Persowie w starciu zaczęli wycofywać się, ich kobiety odwróciły się do nich plecami, nachyliły i zadarły sukienki głośno oferując uciekającym możliwość schowania się przed wrogiem w ich łonach. Dotknięci do żywego Persowie wrócili na pole bitwy i odepchnęli Medów.


Kobieta winna chronić cnotę, mężczyzna niekoniecznie
 
Co do Greków, kładli oni nacisk na intymność seksu. Zamknięcie kobiet w domach i praktyczne pozbawienie ich praw, szczególnie w Atenach, wcale nie przeszkadzało mężczyznom w zaspokajaniu swych chuci w ramionach innych mężczyzn, pornoi (od nich dzisiejsze słowo pornografia), czyli ulicznych dziwek czy też znacznie wyżej cenionych heter, uczestniczek zapijanych winem i urozmaicanych seksem biesiad. Ostatecznie miasta portowe pełne były „winiarni” z pokojami wynajmowanymi na godziny. Praktycznie większość winiarni miała na górze pokoik, w którym można było zaspokoić męskie chucie. Zaś sława cór Koryntu przetrwała do dnia dzisiejszego.
Publiczne uprawianie seksu nie było jednak Grekom całkiem obce. Podczas świąt poświęconych Dionizosowi odbywało się nie tylko picie wina, lecz również orgie seksualne, a specyfika kultu legitymizowała wszelkie
konfiguracje seksualne, tym łatwiej, że pod działaniem trunku puszczały ograniczenia moralne.


Bachus, Izyda i ich wyznawcy
 
W Rzymie kult Bachusa (odpowiednika greckiego Dionizosa) pod względem swobody uprawiania seksu został przerośnięty przez kult Izydy. W obu przypadkach kulty te były raczej igraszką ludu niż zachowaniami uznawanymi państwowo. Liwiusz podaje, że seks uprawiany w czasie święta poświęconemu Dionizosowi to zwyrodnienie pijanych, a nie misterium. Senat wielokrotnie wyrażał obawy, aby zachowania seksualne związane z kultem Izydy nie przeniosły się na ulice Rzymu.


Cnotliwi Rzymianie
 
Lecz oficjalnie Rzymianie mieli zupełnie inne podejście do spraw seksu. Długotrwałe nieobecności mężczyzn biorących udział w wyprawach wojennych spowodowały przyjęcie wzorca kobiety dbającej o swą cnotę, o dom i wypatrującej powrotu męża w chwale i ze zdobyczami wojennymi. Zaś wojujący mężczyzna nie musiał myśleć, że inny uprawia pozostawione przez niego grządki. Rzymianie wolny seks starali się wyrugować, sprowadzając te sprawy do łożnicy małżeńskiej. Mimo że jeszcze cesarz August, sam zaznając radości niejednego łona kobiecego,        walczył o cnotliwość narodu, to już czasy po nim słynne były z uczt, które z pewnością dzisiejszego człowieka wprowadziłyby co najmniej w zakłopotanie. W „Uczcie Trymalchiona” będącej swego rodzaju satyrą na ówczesne czasy, żona gospodarza odwiedza łoże swojej przyjaciółki, namiętnie ją całuje, pieści, po czym kobiety w pełni oddają się miłości lesbijskiej. W czasie takiej uczty wiele spraw można było załatwić. Jakże często łoże biesiadne stawało się łożem miłości, zarówno między biesiadnikami, jak i z co ładniejszymi chłopcami i dziewczętami ze służby. A przecież były to tylko igraszki w porównaniu z dokonaniami Kaliguli, który dla podreperowania budżetu zatrudniał swoje siostry do tego, aby za sowitą opłatą obdarzały odpowiednio bogatych wskazanych przez niego wybrańców swymi  wdziękami i umiejętnościami.


Opowiadając o zachowaniach seksualnych Rzymian nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednym zwyczaju. Seks za pieniądze wcale nie był tabu. Odkryte ruiny Pompei czy też Herkulanum pokazały, jak wiele było ogłoszeń sławiących zdolności pań zajmujących się „najstarszym zawodem świata”. Również żadnym wstydem dla nobliwego Rzymianina nie było siedzenie na progu domu, w którym mieszkała taka pani i śpiewanie o jej zaletach, aby zgodziła się użyczyć, za odpowiednią opłatą, swoich wdzięków. Z tego zwyczaju wywodzą się średniowieczni trubadurzy opiewający w śpiewanych na dworach i karczmach pieśniach cnoty pięknych pań.


Cywilizacja rozpoczyna się od represjonowania seksu
 
Zygmund Freud kiedyś powiedział, że każda cywilizacja rozpoczyna się od represjonowania popędu seksualnego.
Tak więc wkroczenie na arenę chrześcijaństwa wiązało się z oficjalnym potępieniem swobód seksualnych, co wcale nie przeszkadzało, aby w pewnych powtarzających się cyklach nie następowało poluźnienie zasad i to nie tylko wśród ludu, na dworach możnowładców, lecz i na dworze papieskim. Choćby Papież Jan XII (955-965), który słynął z licznych romansów, jak również gwałtów na pielgrzymujących kobietach. Czy też Aleksander VI (1492-1503), który posiadał nader liczne potomstwo i zapewnił mu odpowiednio wysokie stanowiska. W pewnych okresach wstrzemięźliwość seksualna była wręcz wstydem, mężczyźni opłacali sowicie kobiety za to, aby wychwalały ich przewagi łóżkowe. Jak cnota mogła być ośmieszającą, wystarczy wspomnieć króla Augusta III Sasa, który będąc ojcem 13 dzieci, wszystkich z własną żoną, uznawany był za impotenta.


Podejście do spraw seksu i potomstwa wśród ludzi jest różnorodne. Nie sposób nie wspomnieć opowieści Arkadego Fiedlera, który po powrocie z Madagaskaru opisuje pewne plemię, gdzie dopiero pannę z dzieckiem uznawano za dobry materiał na żonę. Bo dziewczę to udowodniło, że jest w stanie zapewnić swemu przyszłemu mężowi zdrowego potomka. Było to zachowanie spotykane również w innych plemionach Afryki.


Dla wielu ludów rolniczych wspólne uprawianie seksu na nagiej ziemi, szczególnie przez młodych, miało na celu pobudzenie matki ziemi do lepszej płodności i zapewnienia dobrobytu. I wcale nie było to obce naszym przodkom.
Wolny seks u naszych ojców
 
Bo przecież Noc Kupały, święto boga dobrobytu w różnych formach spotykane w całej Europie to wspaniały przykład wolnej, usankcjonowanej sakralnie miłości. O wielu zwyczajach naszych ojców związanych z tym świętem nie wiemy, bo jego tajniki poznać można tylko ze spisanych pieśni towarzyszących tym obrządkom. Święto to w swym założeniu powiązane było z nagością. Wywodziło się z obrzędowej pierwszej kąpieli w roku (kupała, czyli kąpiel), lecz również oczyszczającego ognia. Ze świętem powiązane były różne zwyczaje. A to puszczanie wianków, które chłopcy musieli wyłowić, aby zasłużyć na względy dziewczyny, a to palenie słomianej kukły. Wiele śpiewów o dwuznacznej wymowie, tańców, aż wreszcie skoki przez ogień. Najpierw zaczynali chłopcy, później dziewczęta, a w końcu parami skakali. I tak w ciepłą czerwcową noc, wykąpani, otuleni zapachem traw i ziół, rozochoceni tańcem, zalotami, przyśpiewkami, młodzi udawali się w objęcia bogini miłości. A jeśli wierzyć pieśniom białoruskim, opowiadającym o miłości brata i siostry zamienionych w kwiat i zioło, również rodzeństwo łączyło się ze sobą w tę noc.


Cnotliwość jest korzystna dla państwa
 
Wstrzemięźliwość seksualna przynależna jest społeczeństwom „o wyższym stopniu rozwoju”, dlaczego? Bo swobodny seks może przeszkadzać w realizacji ważnych celów państwowych. Człowiek swobodnie realizujący swoje potrzeby seksualne całe swoje działanie poświęca miłości i zaspokajaniu przyjemności życia. Któż z nas nie był zakochany i komu z nas mama nigdy nie mówiła, że jak się zakochasz, to z nauki nici? Bo kto nie wie, jak wydajny jest w działaniu człowiek oddany we władanie boskiej Wenus. Człowiek taki nie ma bodźca do działania w kierunku pomnażania dóbr i płacenia podatków, jak również nie jest podatny na hasła prowadzące do wojen.
Przypisanie jednego mężczyzny jednej kobiecie i ich potomstwu, choć niekorzystne z genetycznego punktu widzenia dla populacji, jest wielce korzystne dla pojedynczych osobników. Instynkt macierzyński jest na tyle silny, że społeczeństwo dając kobiecie narzędzia kulturowe do okiełznania biologicznej męskiej potrzeby zapładniania, wyrażanej w uwodzeniu kolejnych młodych kobiet, pozwoliło jej „zmusić” przydzielonego mężczyznę do wydajnej pracy dla zapewnienia bytu jej potomstwu, a w chwili zagrożenia, do obrony jej domu lub też walki o nowe tereny dla poprawy bytu całej rodziny.


Wolisz być jedną z wielu, czy nie zaznać miłości?
 
Nie zapomnijmy jednak o jeszcze jednym problemie społecznym wynikającym z faktu wprowadzenia pojęcia życia cnotliwego. Okresy permanentnych wojen prowadziły do stałego niedostatku mężczyzn. Odbierając w imię cnoty prawo kobietom do samostanowienia, społeczeństwo musiało zadbać o „zagospodarowanie” kobiet nie będących w stanie znaleźć sobie męża. Kobiety takie zgodnie z prawem były poza nawiasem społeczeństwa. Kultura chrześcijańska rozwiązała to poprzez klasztory żeńskie, zaś kultura islamu przez wielożeństwo. Które rozwiązanie jest lepsze i które mniej upokarzało kobiety, jest kwestią oceny samego czytelnika. Z pewnością dla rozrodczości człowieka to drugie rozwiązanie jest korzystniejsze. A czy lepiej być jedną z kilku żon, czy też nigdy nie zaznać przyjemności łożnicy małżeńskiej, radości macierzyństwa, o to już tylko panie trzeba zapytać.


Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden, jakże często wyłaniający się problem. Instynkty biologiczne to potężna siła. Zjawiska takie jak zdrada małżeńska, miłość płatna, kochankowie i kochanki towarzyszyły człowiekowi od czasów, gdy postanowił zrezygnować ze swobody seksualnej. Kiedyś kobieta przypisana mężowi, pozbawiona praw zarobkowania musiała w imię bezpieczeństwa swego potomstwa łzami gasić uczucia, gdy mężowi już sypialnia małżeńska się znudziła. Lecz jakże często tym samym odwzajemniała się, gdy mąż zbyt rzadko w domu bywał. Dziś zapewnienie kobietom równych praw powoduje, że już nie walczą tak o utrzymanie małżeństwa, a często decydują się na rozwód, w którym i tak największe koszty ponoszą właśnie dzieci. Lecz czy ten układ nie prowadzi znowu w kierunku swobodnego seksu, który pojawia się zawsze, gdy człowiek ma zapewnione bezpieczeństwo? Bo jak pokazuje historia, wystarczy zapewnić bezpieczeństwo potomstwu, aby człowiek ponownie powrócił do swobodnych zachowań seksualnych. A które z tych rozwiązań jest lepsze?